Luty 2013r. jest datą dla Kościoła Katolickiego w
Polsce przełomową. Komunikat brzmiał niewinnie: od przyszłego roku finansowanie
Kościoła będzie miało charakter odpisów z podatku dochodowego od osób
fizycznych w wysokości 0,5% należnej kwoty.
Obserwatorzy
i komentatorzy nawet nie wyłowili tego komunikatu z medialnego szumu wokół
Wielkich Rewelacji: „proces matki- morderczyni”, „zadymy przed spotkaniem z p.
Środą i red. Michnikiem”, ….
Jeden z blogerów pokusił się o przeliczenie kwot,
jakie mogą się kryć za ową magiczną połówką procenta.
Nikt nie zwrócił uwagi na cywilizacyjną katastrofę,
jaką ta „umowa z Diabłem” raczyła nam zobrazować. Nie chodzi tu bowiem o kwoty,
ale o misternie konstruowany system kontroli i zależności.
Chrystusowi Diabeł oferował więcej, a oczekiwał
równie mało jak dziś. Czy pamięta ktoś jeszcze jak tę korupcyjną propozycję
potraktował Pan? Powiedzmy: znajdą się tacy, którzy pamiętają. A czy wie ktoś
dlaczego Chrystus tak korzystny kontrakt odrzucił? Oferta przecież była po
tysiąckroć większa niż jakieś tam pół procenta kwot, które są tylko „zarobkami”
i to tylko części pracującego ludu…
Czy postawa Chrystusa kogoś czegoś nauczyła?
Teologiem nie jestem, ale wymowa faktu jest dla mnie
oczywistą oczywistością: nie ma takiej
ceny, za którą można się podporządkować Diabłu.
A polski Kościół uznał, że pół procenta jest ceną
wystarczającą by się dać uwiązać przy budzie Antychrysta. Bo przecież to daje
takie wielkie kwoty….
Patrzę i nie mogę uwierzyć. Ten Kościół, który
przetrwał Bieruta, Jaruzelskiego, Wałęsę, Kwaśniewskiego nagle oddaje się w
niewolę tryumfalnie ogłaszając swój sukces w postaci jakiejś połówki jakiegoś
procenta! To bynajmniej nie primaaprilisowy żart. Na portalu Episkopatu Polski
ten sukces widnieje na pierwszym miejscu najważniejszych wydarzeń.
Co było – co będzie.
Dotychczas było jeszcze względnie normalnie: Kościół
to wspólnota wiernych. Utrzymują oni swoje świątynie, swoich kapłanów i
misjonarzy z datków uiszczanych wedle możliwości. I wedle ewangelicznej zasady:
„nie wie lewica co czyni prawica”. Nikt nie wie ile na tą samą tacę kładą
bliźni. Sumy ogólne znają prezbiterzy i Rady Parafialne. Totalitarne zakusy
Szatana kontroli wszystkich i wszystkiego pozostawały niezaspokojone. Bywało,
że Kościół miał nadmiar. Bywało też, że Mu brakowało. Szatan jednak nie miał
wglądu w analizę wpływów i wydatków. Materialny filar kościoła
instytucjonalnego pozostawał poza wiedzą Władcy Ciemności. Bywał ten filar czasem
wątły i kruchy, ale Bies o tym wiedzy posiadać nie mógł. Nie wiedząc też kto
się na ten filar składa nie mógł Czort właściwie zaadresować Swoich
destruktywnych podszeptów. Starał się jak mógł, ale działać musiał po omacku.
Od teraz wytargowane z Diabłem pół procenta stawia
rzeczywistość na głowie. Nie o kwoty bowiem tu chodzi, ale o zasadę. Dałby ten
Diabeł i 50%, a gdyby się dobrze targować to nawet 500. Bo On przecież wie o co
Mu chodzi. „Oddam ci wszystkie skarby świata, tylko oddaj mi pokłon”.
-
Z mojej miski, Kościele Katolicki, będziesz jadł ochłapy, ale długość łańcucha
ja Ci będę wyznaczał – rzecze totalitarny Diabeł okupujący polskie Państwo i
polski Naród.
-
Ochłap, jaki by nie był, z apetytem połknę, a reszta mnie nie interesuje –
odpowiada Kościół.
Rok 2014 otwiera tym samym przed nami zupełnie nową
rzeczywistość.
Jeszcze ornaty będą wyglądały jak dawniej (choć
sutanny już się prawie nie uświadczy). Jeszcze bombki, choinki i Dziadka Mroza
będziemy mogli czcić w Zimowe Święta (a co bardziej zacofani to i nawet uczczą Świętego
Mikołaja). Jeszcze kankana w czasie nabożeństw urocze ministrantki tańczyć
pewnie nie będą (ale gołe dziewczęce brzuchy spod komży na pewno będziemy już mogli
sobie pooglądać)…
Aggiornamento…
No cóż… Długość łańcucha nie jest przecież nigdy
bezgraniczna. Z duchem czasu iść będzie nie tylko można, ale nawet trzeba.
„Idźta i róbta co chceta” – pół procenta na
głoszenie Wiary w Człowieka na pewno wystarczy.
Kościół może nawet nie będzie wiedział kto się
składa na te wielkie sumy, jakie będą Mu wpływały na konta z Urzędów
Skarbowych. Będzie natomiast wiedział, że płyną one z tej Wspaniałej Instytucji.
Ileż to jej chwały i splendoru nagle doda…. Ostatniego kwietnia będziemy się
modlić za łaskawy wzrost podatków, bo przecież to się przełoży na większy blask
naszych świątyń i chwały doda naszym duchowym przywódcom…
Totalitaryści natomiast będą mieli rzecz bardziej
prozaiczną: analizę wpływów na konta Kościoła z dokładnością do jednego grosza.
I to w podziale na grupy wiekowe, miejsce zamieszkania, wiek, wykształcenie,
zawód, narodowość i co tam jeszcze zechcą. Każdego donatora znać będą z imienia
i nazwiska. Materialny filar instytucjonalnego Kościoła nareszcie będą mogli
obalić jednym pstryczkiem. „Pięta Achillesowa” zostanie nareszcie przed nimi
odkryta w całej okazałości.
Spoko! Kościół nie zginie. Purpuraci mający
kartoteki w zbiorach zastrzeżonych IPN mogą spać spokojnie. Przejdą na pensje
rządowe. Rząd „dobrze funkcjonującemu” Kościołowi upaść przecież nie pozwoli. Cerkiew trzyma się nieźle, to i Kościół w
Polsce miał się będzie nie najgorzej. Byleby tylko połknął tę przynętę na
haczyku. Przynęta przecież smakowita i okazała, a haczyka przecież nie widać.
Chrystus wprawdzie powiedział „idź precz, Szatanie”,
ale przecież wtedy nie było Urzędów Skarbowych. Świat się zmienia i my musimy
nad tym nadążyć. Musimy iść z duchem czasu. Aggiornamento!
Aggiornamento!
Amen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz