poniedziałek, 4 lutego 2013

O CZYM NINIE CHRZĄSZCZ BRZMI W PSZCZYNIE.


Mamy za sobą próbę uruchomienia politycznej aktywności społeczności lokalnej. Mianowicie: próbę rozstrzygnięcia lokalnego referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej. Duża niechęć do tej instytucji w Pszczynie oraz ogromne społecznikowskie zaangażowanie lokalnych działaczy KNP nie zdołało podnieść ludzi sprzed telewizorów by wykonać choćby pierwszy krok. Jedynym pożytkiem z tej akcji powinny być dla nas racjonalne wnioski do wykorzystania w przyszłości. Pomijając dziesiątki szczegółów powinniśmy zwrócić uwagę na dwa aspekty natury ogólnej. Ten ważniejszy jest trudniejszy do zauważenia i zapamiętania, więc może najpierw poruszę tylko ten aspekt bardziej powierzchowny; a pozwoli on nam przynajmniej zrozumieć naszych wrogów. Jest nim ważny element powszechnie dziś praktykowanego procesu „robienia ludzi w balona”; procesu o nazwie DEMOKRACJA. Żeby się zbytnio nie rozwodzić proponuję formułę: „co by było, gdyby…”.

Gdyby tak w jakimś mieście, solidnie nękanym przez lokalnych meneli, nasi ludzie postawili sobie za cel wprowadzenie zakazu obrotu podstawowymi truciznami i narkotykami: Papierosy i Spirytus. W odpowiedzi na ten debilny pomysł inni nasi ludzie zaczęliby kontrakcję: Prawa Obywatelskie (do picia i palenia). Jedni by wrzeszczeli, że Rada Miasta w trosce o bezpieczeństwo i zdrowie mieszkańców musi niezwłocznie uchwalić prohibicję (żeby ojcowie i mężowie nie katowali dzieci i żon, że edukacja jest ważniejsza niż libacja, że bogatsi będziemy bez palenia i bez leczenia, etc, etc,…). Drudzy by wrzeszczeli, że Rada Miasta chce nas zmusić do przemycania wódki i papierosów z sąsiednich gmin, albo nawet do pędzenia samogonu. Ci pierwsi pod barami piwnymi rozdawaliby ulotki, że wyrok na pijaków i pijaństwo zapadnie lada dzień. Ci drudzy pod kościołami wrzeszczeliby: wam wolno wąchać kadzidło – nam wolno wąchać tytoń!, waszemu księdzu wino pić wolno to i naszym menelom wolno!
Jak zareagowałby na taką sytuację p. Jan Kowalski? Wściekłby się, że jacyś wariaci rzeczywiście gotowi są  swoje wariactwa przeforsować i przyjdzie mu żyć w istnym domu wariatów; trzeba pójść na referendum żeby to wariactwo powstrzymać. Inny p. Jan Kowalski dostrzegłby szansę na okiełznanie setek meneli i uchronienie tysięcy mieszkańców od „przemocy domowej”, tudzież obowiązku płacenia menelom na piwo za uprzejme niedrapanie samochodów na parkingach, etc, etc,… Nadszedłby dzień referendum i około 30% mieszkańców mogłoby się przy urnach stawić. Dla nas byłoby to rzeczą wystarczającą: w końcu jak ludzie chcą mieć prohibicję to niech ją sobie mają, a jeśli chcą swobodnie pić i palić to niech sobie piją i palą. Ktoś to referendum przegra, ale też… (!) ktoś je WYGRA. A kto je wygra?   Oczywiście – NASI! Bo – jak mawia Grupa Trzymająca Władzę – „i jedni i drudzy to nasi słudzy”.
ONI tak robią. I wygrywają. Nie prohibicję wygrywają czy wolność picia. Wygrywają WŁADZĘ! ONI myślą prosto i jasno: „to jest nasz kraj, a nasz kraj to taki kraj, w którym wszystkie partie są nasze”.  Przedmiotem publicznych sporów ma być coś, co skłoni miliony frajerów do wyjścia z domu raz na dwa lata żeby sobie powrzucali trochę karteczek do pudełeczek. A jak już sobie powrzucają, to się im powie, że rzeczywistość jest taka, jaką sobie ludzie sami wybrali. A czy wódkę będzie się sprzedawało w sklepach czy w melinach to w końcu wszystko jedno: kasa przecież i tak trafi w te same ręce.
Byleby tylko nie utracili frajerzy wiary w zbawienną moc karteczek wrzucanych do pudełeczek. Byleby nie stracili nadziei, że „lepszego ustroju jeszcze nie wymyślono”… Jeżeli tej wiary i tej nadziei nie stracą, to nie stracą też przecież miłości do swoich – koń by się ze śmiechu posikał – wybrańców.

Oh!, żeby tak jeszcze dało się namówić hierarchów Kościoła Katolickiego na demokratyczne wybory papieża…
Oh!, jakże by pięknie wyglądała pani poseł Anna Grodzka w tiarze… Czy jej oszałamiająca kariera musi się zakończyć w Lasce Marszałkowskiej z powodu braku demokracji w Kościele?...
Choć, kto wie, Polak-Katolik może wybrałby Jerzego Urbana?... Hm?... Aleksandra Kwaśniewskiego przecież wybrał….

Postęp postępuje postępująco, więc najmłodsi z nas mają szansę na starość przypomnieć sobie proroczy szlagier okresu pierestrojki:

„Warto było czekać na te piękne czasy
I na własne oczy cuda te zobaczyć
Aż z uciechy westchnął osłupiały świat
Warto było czekać klepiąc biedę tyle lat”
(Jan Kaczmarek – kabaret ELITA)



Drugi aspekt natury ogólnej jest trudniejszy. Jest to pytanie o NASZ stosunek do zastanych mechanizmów życia publicznego. Niech sobie poczeka na spokojniejsze czasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz