piątek, 8 marca 2013

PÓŁPROCENTOWA PRZYNĘTA



Luty 2013r. jest datą dla Kościoła Katolickiego w Polsce przełomową. Komunikat brzmiał niewinnie: od przyszłego roku finansowanie Kościoła będzie miało charakter odpisów z podatku dochodowego od osób fizycznych w wysokości 0,5% należnej kwoty.
Obserwatorzy i komentatorzy nawet nie wyłowili tego komunikatu z medialnego szumu wokół Wielkich Rewelacji: „proces matki- morderczyni”, „zadymy przed spotkaniem z p. Środą i red. Michnikiem”, ….
Jeden z blogerów pokusił się o przeliczenie kwot, jakie mogą się kryć za ową magiczną połówką procenta.
Nikt nie zwrócił uwagi na cywilizacyjną katastrofę, jaką ta „umowa z Diabłem” raczyła nam zobrazować. Nie chodzi tu bowiem o kwoty, ale o misternie konstruowany system kontroli i zależności.
Chrystusowi Diabeł oferował więcej, a oczekiwał równie mało jak dziś. Czy pamięta ktoś jeszcze jak tę korupcyjną propozycję potraktował Pan? Powiedzmy: znajdą się tacy, którzy pamiętają. A czy wie ktoś dlaczego Chrystus tak korzystny kontrakt odrzucił? Oferta przecież była po tysiąckroć większa niż jakieś tam pół procenta kwot, które są tylko „zarobkami” i to tylko części pracującego ludu…
Czy postawa Chrystusa kogoś czegoś nauczyła?
Teologiem nie jestem, ale wymowa faktu jest dla mnie oczywistą oczywistością: nie ma takiej ceny, za którą można się podporządkować Diabłu.
A polski Kościół uznał, że pół procenta jest ceną wystarczającą by się dać uwiązać przy budzie Antychrysta. Bo przecież to daje takie wielkie kwoty….

Patrzę i nie mogę uwierzyć. Ten Kościół, który przetrwał Bieruta, Jaruzelskiego, Wałęsę, Kwaśniewskiego nagle oddaje się w niewolę tryumfalnie ogłaszając swój sukces w postaci jakiejś połówki jakiegoś procenta! To bynajmniej nie primaaprilisowy żart. Na portalu Episkopatu Polski ten sukces widnieje na pierwszym miejscu najważniejszych wydarzeń.

Co było – co będzie.
Dotychczas było jeszcze względnie normalnie: Kościół to wspólnota wiernych. Utrzymują oni swoje świątynie, swoich kapłanów i misjonarzy z datków uiszczanych wedle możliwości. I wedle ewangelicznej zasady: „nie wie lewica co czyni prawica”. Nikt nie wie ile na tą samą tacę kładą bliźni. Sumy ogólne znają prezbiterzy i Rady Parafialne. Totalitarne zakusy Szatana kontroli wszystkich i wszystkiego pozostawały niezaspokojone. Bywało, że Kościół miał nadmiar. Bywało też, że Mu brakowało. Szatan jednak nie miał wglądu w analizę wpływów i wydatków. Materialny filar kościoła instytucjonalnego pozostawał poza wiedzą Władcy Ciemności. Bywał ten filar czasem wątły i kruchy, ale Bies o tym wiedzy posiadać nie mógł. Nie wiedząc też kto się na ten filar składa nie mógł Czort właściwie zaadresować Swoich destruktywnych podszeptów. Starał się jak mógł, ale działać musiał po omacku.
Od teraz wytargowane z Diabłem pół procenta stawia rzeczywistość na głowie. Nie o kwoty bowiem tu chodzi, ale o zasadę. Dałby ten Diabeł i 50%, a gdyby się dobrze targować to nawet 500. Bo On przecież wie o co Mu chodzi. „Oddam ci wszystkie skarby świata, tylko oddaj mi pokłon”.
- Z mojej miski, Kościele Katolicki, będziesz jadł ochłapy, ale długość łańcucha ja Ci będę wyznaczał – rzecze totalitarny Diabeł okupujący polskie Państwo i polski Naród.
- Ochłap, jaki by nie był, z apetytem połknę, a reszta mnie nie interesuje – odpowiada Kościół.

Rok 2014 otwiera tym samym przed nami zupełnie nową rzeczywistość.
Jeszcze ornaty będą wyglądały jak dawniej (choć sutanny już się prawie nie uświadczy). Jeszcze bombki, choinki i Dziadka Mroza będziemy mogli czcić w Zimowe Święta (a co bardziej zacofani to i nawet uczczą Świętego Mikołaja). Jeszcze kankana w czasie nabożeństw urocze ministrantki tańczyć pewnie nie będą (ale gołe dziewczęce brzuchy spod komży na pewno będziemy już mogli sobie pooglądać)…
Aggiornamento…
No cóż… Długość łańcucha nie jest przecież nigdy bezgraniczna. Z duchem czasu iść będzie nie tylko można, ale nawet trzeba.
„Idźta i róbta co chceta” – pół procenta na głoszenie Wiary w Człowieka na pewno wystarczy.

Kościół może nawet nie będzie wiedział kto się składa na te wielkie sumy, jakie będą Mu wpływały na konta z Urzędów Skarbowych. Będzie natomiast wiedział, że płyną one z tej Wspaniałej Instytucji. Ileż to jej chwały i splendoru nagle doda…. Ostatniego kwietnia będziemy się modlić za łaskawy wzrost podatków, bo przecież to się przełoży na większy blask naszych świątyń i chwały doda naszym duchowym przywódcom…

Totalitaryści natomiast będą mieli rzecz bardziej prozaiczną: analizę wpływów na konta Kościoła z dokładnością do jednego grosza. I to w podziale na grupy wiekowe, miejsce zamieszkania, wiek, wykształcenie, zawód, narodowość i co tam jeszcze zechcą. Każdego donatora znać będą z imienia i nazwiska. Materialny filar instytucjonalnego Kościoła nareszcie będą mogli obalić jednym pstryczkiem. „Pięta Achillesowa” zostanie nareszcie przed nimi odkryta w całej okazałości.

Spoko! Kościół nie zginie. Purpuraci mający kartoteki w zbiorach zastrzeżonych IPN mogą spać spokojnie. Przejdą na pensje rządowe. Rząd „dobrze funkcjonującemu” Kościołowi upaść przecież nie pozwoli.  Cerkiew trzyma się nieźle, to i Kościół w Polsce miał się będzie nie najgorzej. Byleby tylko połknął tę przynętę na haczyku. Przynęta przecież smakowita i okazała, a haczyka przecież nie widać.

Chrystus wprawdzie powiedział „idź precz, Szatanie”, ale przecież wtedy nie było Urzędów Skarbowych. Świat się zmienia i my musimy nad tym nadążyć. Musimy iść z duchem czasu. Aggiornamento! Aggiornamento!

Amen!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz