piątek, 4 stycznia 2013

Być, albo nie być.



W Kongresie Nowej Prawicy stałym tematem jest „obecność”, albo też „nieobecność”, w różnego rodzaju wydarzeniach społecznych. Ten spór o „obecność” stał się nawet kiedyś zarzewiem poważnego konfliktu wewnętrznego w czasie licznych i gorących manifestacji społecznych przeciwko cenzurowaniu internetu (tzw. casus ACTA). Podobne spory dotyczyły ewentualnego uczestnictwa w przemarszach organizowanych przez nacjonalistów (i paru innych okazji). Racje stron tego wewnętrznego sporu wydają się być nadal niejasne, a problem bynajmniej nie jest błahy.
Cóż to więc znaczy, że w jakiejś „imprezie” uczestniczy Kongres Nowej Pawicy? Gdyby na ten przykład wszyscy uczestnicy „Balu u Bolka z okazji rocznicy wprowadzenia Stanu Wojennego” byli Członkami Kongresu Nowej Prawicy, to czy można byłoby stwierdzić, że w „Balu u Bolka” uczestniczył Kongres Nowej Prawicy? Otóż NIE! Było tam ileś pojedynczych, prywatnych osób.
O uznaniu naszego „uczestnictwa” w wydarzeniu formalnym decydują kryteria formalne: niezbędne jest formalne umocowanie ludzi reprezentujących tam KNP czyli decyzja Prezesa lub Uchwała stosownego gremium kolektywnego. „Nasi uczestnicy” są tam wówczas naszymi ambasadorami i ten, kto ich tam wysłał powinien im określić zadania i potem rozliczyć ich z efektów tego uczestnictwa.
O uznaniu zaś naszego „uczestnictwa” w wydarzeniu marketingowym decydują kryteria marketingowe: decyduje obecność tam naszych znaków i haseł. Jeżeli jacyś Członkowie KNP stoją sobie wśród wiecujących na jakimś mityngu Zbawców Ojczyzny, to po prostu są frajerami robiącymi frekwencję komuś, kto taki wiec sobie zorganizował. Absolutnie nie znaczy to, że „Kongres Nowe Prawicy uczestniczył w wiecu Zbawców Ojczyzny”. Można byłoby natomiast  uznać obecność na tym wiecu Kongresu Nowej Prawicy, gdyby powiewały tam nasze flagi i nasze transparenty, a wśród wykrzykiwanych haseł było choć kilka naszych -  nawet, gdyby nikt ze zgromadzonych do KNP nie należał. 
Jeżeli ktoś zaprasza do uczestnictwa w wydarzeniu marketingowym Członków KNP, ale „bez możliwości eksponowania naszych znaków i haseł” to po prostu szuka w KNP idiotów, którzy zgodzą się robić mu za frekwencję. Oczywiście są wydarzenia, w których uczestnictwo każdego z nas może być uznane za osobisty, moralny obowiązek. Bądźmy tam więc, ale nie upominajmy się o stwierdzenie, że „uczestniczył Kongres Nowej Prawicy”.
Tego typu przypadki pokazują naszą polityczną niedojrzałość.
Nasz błąd nie polega na tym, że źle oceniamy postawę jakichś PiSowców czy Narodowców. Nasz błąd polega na tym, że źle oceniamy postawę naszą! Organizujemy się w partię polityczną nie po to, żebyśmy byli zapraszanymi, a jacyś ONI – zapraszającymi. Organizujemy się po to, byśmy byli zapraszającymi, a wszelcy ONI – by byli przez nas zapraszanymi.
Naszą postawę powinien określać nasz cel. NASZ cel. Nie szukajmy więc odpowiedzi na pytanie „za kim pójść?”. Jeżeli wiemy dokąd zmierzamy, zapraszajmy wszystkich innych by zechcieli pójść ZA NAMI. Niech wszyscy inni się zastanawiają czy przyjść na NASZ wiec, a my im tylko wykażmy, że „mądre to i sprawiedliwe; słuszne i zbawienne…”
My nie mamy iść „ZA”. My mamy iść „PRZED”! My mamy dbać o to tylko, by prowadzić bliźnich WE WŁAŚCIWYM KIERUNKU!

Być, albo nie być(?)….
Być za kimś – na pewno NIE.
Być przed wszystkimi – na pewno TAK.
Nie szukajmy kogoś za kim moglibyśmy pójść, bo po prostu nikogo takiego nie ma. Na tej drodze, na drodze do Wolności i Sprawiedliwości jesteśmy pierwsi. Szukajmy wszystkich, którzy zechcą pójść za nami.
Przecież – tak między nami mówiąc – pójść „za kimś” to znaczy pójść w złym kierunku.
Nie idźmy „za ludem”, kiedy lud idzie „do Diabła”. Zapraszajmy wszystkich ludzi, by szli za nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz